poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozważania o "Ościach" Ignacego Karpowicza


Ignacy Karpowicz 
Ości
(data premiery: 2013-06-05)
Wydawnictwo Literackie



Ości – inteligentna plotka, świetna powieść o relacjach międzyludzkich – czytamy w recenzjach. Krytycy delektują się wyróżnioną nominacją do Nike powieścią, jakby była dobrze wysmażonym pączkiem. Trudno zaprzeczyć faktowi, spotkanie z powieścią Karpowicza daje sporą satysfakcję intelektualną. Niesamowita inteligencja oraz błyskotliwość z jaką prowadzona jest przez autora narracja sprawia, że pragnie się dotrzeć jak najprędzej do końca rozdziału i z pierwotną ciekawością rozpocząć rozdział następny. Losy grupki bohaterów powiązanych ze sobą przecinającymi się nićmi uczuć i zależności, to zgodnie z obietnicą, główna oś książki. Karpowicz, by wprowadzić do swojego świata, nie używa tradycyjnych opisów, które osadzają powieść w konkretnym czasie i miejscu. Opisy są raczej lakoniczne, nie znajdziemy tu klasycznych charakterystyk bohaterów czy miejsc akcji, uwaga skupia się głownie na emocjach i relacjach międzyludzkich, a te są równie odważne co sama konstrukcja książki. Bohaterowie wprowadzeni są bardzo sprawnie i świadomie a sam autor deklaruje w wywiadach udzielanych po wydaniu książki, iż prawie wszyscy mają swój pierwowzór w rzeczywistości; żyją i obracają się w kręgach autora.
Karpowicz opowiada, o ludziach, skupiając całą swoją moc pisarską na ukazaniu osobliwości poszczególnych postaci oraz relacji jakie z nich wynikają. Te relacje oraz ich historia zawierają wiele niedopowiedzeń i luk, a mimo to całość jest zrozumiała i czytelna. Neurotyczka Maja, która skórkami od pomarańczy przekupuje swoją fretkę, aby ta z nią rozmawiała, jej mąż Szymon, doktorant ze słabością do autorytetów naukowych (głównie podstarzałych badaczek) czy Kuan – mąż zagorzałej katoliczki i jednocześnie gwiazda gejowskich klubów – wspaniale komponują się w dość lekką konwencję książki. W trakcie lektury odnosi się wrażenie, że bohaterowie jakby lewitują parę centymetrów ponad rzeczywistością. Niby wszystko wskazuje na to, że są w niej jakoś osadzeni: mijają obdrapane łódzkie mury, chodzą do popularnych warszawskich klubów, krążą po prowincjonalnych miasteczkach, charakteryzuje ich jednak jakaś nieznośna lekkość bytu. Ciężko uwierzyć, że to książka o „nas, tu i teraz”, jak sugerują to niektórzy krytycy. Karpowicz serwuje nam słodką Mochę w jednej z urokliwych kawiarenek Nowego Światu, delektuje się słodkim napojem, w którym jednak mało jest jej clou – gorzkiej kawy.

Autor obserwuje świat z puszystej chmurki, na którą wspiął się i zaprasza tam swoich znajomych – socjolożki, feministki, znane blogerki czy gejów z ekskluzywnych klubów nocnych. Nie jest to jednak odbicie rzeczywistości, z jaką utożsamiać się może zwykły szary człowiek; jest to trochę utopijna opowieść o domniemanym życiu jakiejś części nowoczesnej bohemy, wyzwolonej bądź wyzwalającej się z oków społecznej konserwy. W ten sposób w powieści rysuje się pewne socjologiczne przesłanie, deszyfrujące tytułowe „ości” jako symbole minionych czasów, które odmieniły zdewaluowały pojęcia mił-ości, wiern-ości czy lojaln-ości. Bohaterowie, kreowani na zwykłych, nowoczesnych ludzi żyjących w europejskiej metropolii są w rzeczywistości bliscy rybom, zbudowanym z tytułowych ości, a nie twardych i sztywnych kości. Nie są pełnowartościowi, tak jak niektóre wątki oraz myślowe eksperymenty bohaterów, które mimo że fantastycznie napisane wydają się po przeczytaniu pustawe, często niepotrzebne. Idąc dalej tym rybim tropem, Karpowicz przyszykował nam bardzo apetycznie wyglądające danie. Jednak dużo jest w nim ości a mało mięcha.

Powieść Karpowicza należy oceniać przede wszystkim przez pryzmat pytania, czy współczesna cywilizacja wiecznie młodych, niezaspokojonych z wielkich metropolii, jest w stanie zaproponować alternatywę dla konserwatywnych wzorców wykształconych w społeczeństwach zeszłego wieku. Na to pytanie jednak nie ma odpowiedzi, gdyż książka muska jedynie obrzeża problemów i rozterek prawdziwego życia i nie przygotowuje gruntu pod dalej idące wnioski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz