Grzegorz Kozera
Biały Kafka
(data premiery [pierwsze wydanie]: 2004)
Wydawnictwo STON2
Debiut
prozatorski Grzegorza Kozery, nagrodzony w Konkursie Literackim im. Stefana Żeromskiego. Już na początku pierwszego rozdziału bohater (domniemane alter ego autora książki) zuchwale nam
się zwierza, że w życiu udawały mu się właściwie tylko dwie rzeczy „zdobywanie
kobiet i chlanie”. Ale ile w tej frazie
niepotrzebnej przesady i fałszywej skromności, bo przecież tak de facto, to sprawa sprowadza się w
głównej mierze do chlania. Zdobywanie kobiet przemyka w tle, z początku jest
silniejszym bodźcem, ale z czasem pozostaje tylko mikrym pretekstem do
sięgnięcia po „Białego Kafkę”. I niby są kochanki, jest żona, ale jakby w tle;
tym co w ruch wprawia całą maszynę jest alkohol. Książka nie jest jednak o
samym alkoholu jako takim, ani też o alkoholu i kobietach (jak chciał być może autor)
ale o alkoholizmie, jego prostocie i implikacjach. Jego nieprzenikliwości oraz
upartej skrytości.
Krótka rozprawa
o chorobie. Chorobie, która powoduje, że ludzie się rozpadają, a za nimi
podążają więzi międzyludzkie i zdolność do samoobrony przed zgubnym pociągiem
do alkoholu. Kozera wyrywa nam po kolei kartki z kalendarza i pokazuje jak
wygląda życie w drodze zatracania. Jest oczywiście coś, co zatracić się
kompletnie nie pozwala. Jak to często bywa w powieściach ocierających się swoją
treścią o pijackie majaki, jest to miłość. Miłość do kobiety ze snu, anioła i
zbawcy, niebiańskiej królowej, która pojawia się niezapowiedziana by ratować
jego psychikę z głębokiej opresji. Wcześniej, oczywiście pojawiają się inne miłości,
lecz one nie zdają próby, a wręcz konserwują tylko przeznaczenie.
Myślę, że
najważniejszym atutem książki, a zarazem najbardziej oryginalnym jego wkładem,
jest pokazanie słabości ludzkich więzi opartych na alkoholu. Ten banał nabiera
w powieści urzekającego kształtu, autor obrazuje nim w dosadny i niepokojący
sposób, że alkohol nie buduje i nie zadowala się tragediami. Dopiero skrajne
emocje i doświadczenia, takie jak śmierć, sprowadzają otrzeźwienie, a
towarzystwo od wódki nie pozwala się wyrwać ze szpon nałogu, bo poza nimi
niewiele więcej ma do zaoferowania.
Powieść napisana
jest językiem prostym, zdania ułożone są często dość banalnie, ale
przemyślanie, dzięki czemu nadają całej książce wyraz pewnej egalitarności
wobec problemu. Tutaj bowiem bohater nie jest celebrytą, nie rozbija drogiego
samochodu po spożyciu, a jego życie niewiele znaczy dla brukowych magazynów. Kozera
przedstawia nam bohatera równego nam – szarym ludziom i wskazuje, że należy
zachować wielką czujność, bo niebezpieczeństwo czyha. Jak wielka bowiem jest
różnica między menelem, a człowiekiem lubiącym wypić? Kozera mówi: niewielka, i
bardzo łatwo ją przegapić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz